| 01-03-2015, 01:31:23 Fikcyjne miejsca, osoby, zdarzenia polityczne opisują karty tej cztanki, jednak biologiczna prawda wchodzi na strony tej liryki
Nowa władza, nowe urzędniki, czas to jest godowy, idzie wiosna, wszędzie mnożą się zastępcy... jak króliki...
ODCINEK 51 -Polski Komitet Sciemniaczy – Strategia czarnego folcksfagena.
Czarne wrony z CBA krążyły nad podkradaciem i nad różową koniczynką.
Nieoficjalnie wiadomo już było, iż zabrały już Bobosława Pełzienia, byłą prawą rękę jelenia na seym, Jasia Rudego.
A jeśli wyłapują byłe części ciała Rudego, to czy zainteresują się też miejscem, gdzie królem jest jego była ślepa kiszka, niejaki Pan Dariusz Kofeina?
Czy zatrzepoczą ich skrzydła więc także nad Nożyczkowem? Niezłe by były kwiatki, potopilibyśmy się wszyscy ze śmiechu... w basenie.
Jednak nie bacząc na wielki świat w pałacu dla obłąkanych głuchy czas płynął własnym tempem a ślepy los rozdawał własne karty.
-Musimy działać skrycie i pod przykrywką niemal jak CBA, instruował król Dariusz Kofeina Pierwszy w sali korytowej swych zastępców,
moszcząc się w jeszcze aż nazbyt obszernym tronie, odziedziczonym po wąsatym panisku.
To nic, jeszcze przypakujemy - pomyślał, będąc jednocześnie dumnym, że zwiększył już liczbę swych urzędników, myśląc to rzucił okiem na Panią Dziamarę.
- Musimy robić swoje a jednocześnie tak, jakby w ogóle nas tu nie było, aby nie dać tym wstrętnym ludziom tematów, aby na nas gadali.
Nawet ten wieśniak z kosą na nas już nic nie napisze.
Pamiętajcie, my nie jesteśmy biologiczni jak ci wstrętni ludzie, my jesteśmy szlachetni, my jesteśmy z PCV -promieniał Kofeina.
Co tam demokracja, my jesteśmy arysto-kracja, co tam aysto-kracja, zapamiętajcie - my to artisto-kracja - uśpiony agent różowej koniczyny prężył teraz muskuły.
I niby wszystko szło zgodnie ze starym utartym schematem, przedwyborczy bełkot pozostał jedynie bełkotem,
niby w rabatkach nadal kwitła prywata, niby jedna wielka rodzina nadal się powiększała, to jednak w pałacu zaczęło straszyć okrutne widmo...
Snuło się jak potępieniec po nocach po korytarzach nożyczkowskiego pałacu brzęcząc łańcuchami i powłócząc kulą u nogi.
Nieoficjalna wieść niosła, ze widmem owym był lord Łoldorf Rura a kulą mu była Pani Dziamara...
TO BE CONTINUED...
|