| 31-12-2013, 21:11:03 W nożyczkowskim pałacowie siedzą koniczowi kamikadze, siedzą, nic nie robią, parodiują władzę.
W nożyczkowskim pajacowie na służbowym taborecie siedzi Loldorf Rura - polityczne dziecię.
Na łepeczku, od becika, lśni łysinka, na twarzyczce kwaśna minka.
Znów nie przespał dziś pól nocy, teraz niby jest spokojny, ale pianę z pyszczka toczy, śni w wojnie, śni o mocy.
Nie napinaj się tak troglodyto, nie wszystkim pisane jest polityczne koryto.
ODCINEK 40 -Polski Komitet Sciemniaczy – Upadek Dariusza Kofeiny, czyli klątwa różowego pieroga...
-Popatrz co za patałachy Łoldorfie, spaprali to, spaprali!
Królowi Cezaremu Plumińskiemu wyraźnie paliło teraz się pod d*pą.
-Nie rozmawiaj z tym politycznym wrakiem, tym przegranym Łoldorfie! - nakazał zastępcy.
- Od dzisiaj nie rozmawiamy z Dariuszem Kofeiną, nie rozmawiamy z przegranymi i basta, bo my, nie mając wsparcia senatora też możemy popłynąć w samorządowych wyborach.
Dariusz Kofeina bowiem poniósł sromotną klęskę w starciu z Analem, nawet w swojej rodzinnej Głodówce uzyskał zaledwie kilka marnych głosów przewagi, więc zamiast głów politycznego szafarza, utknął za barem, lepiąc pierogi i robiąc za karczmarza.
Król zadawał sobie teraz sprawę z powagi sytuacji, publiczną kasę wydał na ryneczkowy cyrk dla gawiedzi i latarnie na najjaśniejszej rurze, gdzie wiatr tylko hula i pustka i kpina z mieszkańców siedzi.
I tylko kieszeń prominentów jak zwykle została pokaźnie napchana a cała kadencja była zmarnowana.
Nie bawiła go nawet już specjalnie ta pokraka próżności i krzyk bezradności, ryneczkowa sikawka tryskająca politycznym bagienkiem ku uciesze gawiedzi, bo niby rządził a wychodził mu nierząd a cyrkowy namiot był jedyna enklawą normalności w tym parodystycznym marszu nonsensu.
-To Ty Łoldorfie – podjął decyzje, to Ty zastąpisz od dziś tego nieudacznika. Ty będziesz numerem jeden, Ty będziesz jak polityczny buchaj.
A co tam buchaj, jak wyborcza lokomotywa, a co tam lokomotywa– ty będziesz jak polityczny wulkan!
-A co to jest ten tego, ten wulkan ? -mały Łoldorf jako żyw, nie widział nigdy jeszcze wulkana to też ciekawość się w małym rozumku rozbudziła ogromna.
-To taka dymiąca rura – wyjaśnił pobieżnie małemu zastępcy...
-I postaraj się zrobić inteligentną minę Łoldorfie, już niebawem Ciebie będą wybierać ludzie !!!
TO BE CONTINUED... |
|
| 10-07-2014, 23:52:50 Szanowni Państwo. Właśnie zbliżamy się do lotniska Nożyczków. Jak Państwo widzą, jest słonecznie, temperatura 25 stopni. Po lewej stronie widzimy autostrady w lesie, jest to dogodny dojazd do działek dla lokalnej władzy, po prawej zaś Jasną Górę, siedzibę lokalnych notabli.
My jednak będziemy lądować w samym środku, w rzeczywistości, w której przyszło żyć zwykłym ludziom. Prosimy zatem o zapięcie pasów...oraz cofnięcie zegarków o 50 lat.
Tak drodzy Państwo, tak oto zanim się obejrzeliśmy, wielkimi krokami nadszedł On.
Mamy rok anno domini 2014. Rok szczególny, bo rok samorządowych wyborów.
I pomimo, że go mamy, to w miejscach gdzie ukochana nożyczkowska władza nie dostrzega własnych interesów, czas jakby się zatrzymał przed półwieczem.
Ale mimo tej pozornej ospałości, wiele się zmieniło w koniczowym świecie przez ostatnie cztery lata, zarówno na wielkiej politycznej scenie jak i w samym małym Nożyczkowie.
Mamy afery tasiemcowe, część polityków różowej koniczyny odpływa w polityczny niebyt. Poległ pod szyldem seksskanadalu marszałek Miras Skarpeta.
Ba, co tam Skarpeta, pada nawet symbol Pekaesu, czterolistna cybernetyczna twarz prezesa Pavulona. U sterów zastępuje go różowy ogr – Jan Nóż Shrekociński.
Zmienia się też sam Nożyczków.
Władza idzie na bogato, w dobie kryzysu za unijną kaskę, w imię „poprawy bezpieczeństwa”, powstaje osiedle dla lokalnych notabli -Szczurośniówki II, zwane uroczyście Jasną Górą. No cóż, kto tam nie ma działeczki, ten gamoń !
W lasach Szczórośniówek, niczym grzyby po deszczu, wyrastają hybrydowe latarnie. Szczórośniówki świecą zatem niczym awaria w Czernobylu, jednak to nie zagłada atomowa, to tylko awaria w główkach naszej ukochanej nożyczkowskiej władzy.
W otoczce kolejnego skandalu znikają też drzewka z nożyczkowskiego ryneczku, znikają wiejskie szkółki i biblioteczki, ginie także z nożyczkowskiego ryneczku miejski szalet, w zamian powstaje nowy, lepszy szalet, szalet na miarę naszej ukochanej władzy.
Szalet o odwróconej logice, zamiast wciągać nieczystości, wypluwa je teraz i fontannami politycznego szamba wokoło radośnie tryska.
A władza?
Nożyczkowska władza nie jest głupia, wie, że ma niejedno za uszami, zatem stara się teraz kombinować, kombinować jak utrzymać się na kolejną kadencję w tym politycznym grajdole, czerpiąc garściami korzyści.
A ma już za sobą próbkę, pierwszą gorzką pigułkę przegranej.
Pierwszą ofiarą nowej rzeczywistości jest już Dariusz Kofeina, przegrywający jak leci wszystkie wybory. Czy reszta lokalnych notabli pragnie podzielić jego marny los?
Zapewne nie, dlatego dysputuje teraz nad strategią. Dysputuje jak ponownie rozdać i podzielić pomiędzy siebie cieplutkie posadki i jak po raz kolejny podczas wyborów omotać tych głupich ludzi, jak pozorując troskę, zapewnić sobie na kolejne 4 lata cieplutkie wygodne posadki. W tym celu powstaje pierwsza w kraju atrapa obwodniczki, ślepa obwodniczka imienia Steviego Wondera.
Dlatego też wyciskacz łez i źródło frustracji politycznej, krzywe zwierciadło nożyczkowskiej rzeczywistości lub zwierciadło prostujące skrzywioną rzeczywistość -nazwijcie to jak chcecie – powraca.
W Koniczowym Kręgu powraca!
A czym bardziej wybory się będą zbliżały, tym głośniej psy z układu będą szczekały, zapraszam więc na kontrofensywę, zapraszam na nową edycje powieści, gdzie wszystkie postaci polityczne, miejsca i wydarzenia są fikcyjne, a wszelkie podobieństwa czysto przypadkowe.
Zatem:
Wydarzenia śledźmy rozważnie i z klasą, nie dajmy się omotać szmalcownikom i nie dajmy się udławić wyborczą kiełbasą.
Wydarzenia śledźmy także z humorem, będzie wesoło, będzie się działo i kart odcinków do zapisania będzie niemało. |
|
| 10-07-2014, 23:56:45 W mym fikcyjnym Nożyczkowie władzę dzierżą trzy maskotki.
W mym fikcyjnym Nożyczkowie władzę dzierżą trzy payace,
Siedzą, knują, tworząc sztuczną rzeczywistość, symulują pracę.
Cała najprzód szaleni !!!
Puty się jeszcze stołków trzymacie, napawajcie się władzą,
Nadchodzą wybory, z urzędów Was wysadzą...
Bracia Ponury prezentują...
ODCINEK 40 -Polski Komitet Sciemniaczy – MATRIX
-Popatrz tylko, Łoldorfie - jeżeli lud zażyje czerwonej tabletki to dostanie rozwolnienia, jeżeli zaś lud zażyje niebieskiej tabletki... to dostanie sraczki – podniecał się król Czarek Plumiński
- Ostatecznie lud i tak nie wyjdzie z matrixu, nie pozna prawdy, a naszą jest rolą Łoldorfie, aby nie chciał jej poznać, aby ciemny plebs bał się zmian, abyśmy nadal mogli rządzić my!!!
Ot i cały Czarek Plumiński, polityczny ekwilibrysta ślizgający się na fali, cudem załapujący się na kolejne kadencje, przez trzy lata kadencji odwalający prywatę a w czwartym roczku udający troskę o ludzi i ciskający na lewo i prawo wyborczą kiełbasę.
Na zewnątrz niby nadal chojrakował i kozaczył, jednak tak naprawdę miał teraz... ogromniastą kupę strachu w swoich różowych służbowych pończoszkach, wielkimi krokami zbliżały się bowiem najbardziej znienawidzone dla władzy dni, zbliżały się bowiem wybory.
- Bo co, no bo co jeśli po raz kolejny powtarzany ten sam schemat zawiedzie? Co jeśli ludzie się w końcu na poznają? Co jeśli ludzie zechcą opuścić tego Matrixa miernoty, co jeśli wybiorą w końcu inaczej? - cisnęły się mu teraz do główki czarne wizje własnej przyszłości, szargając polityczną samolubną świadomość Opasłego Pana...
A przecież przez cztery lata się wiele zmieniło. Przypomniał sobie teraz marny los prezesa Pavulona i seksmarszałka Mira Skarpety. I utraconą pozycje w sejmiku i porażkę koniczowego buldoga -Dariusza Kofeiny.
I te wszystkie afery z udziałem Pekaesu...
Nie! Tego dało się już dłużej ukrywać, Koniczyna szła na dno, a wraz z nią, jak kłody, na polityczne dno szły spróchniałe, zepsute władzą i nepotyczne dinozaury.
A on? Czy on podzieli ich los? Czy stoczy się po równi pochyłej na samo dno politycznego niebytu?
Czy, jak kawał betonu, jak skamielina, osiądzie na politycznej mieliźnie lub nawet zatonie w politycznym mule?
Bo jakie on sam miał właściwie sukcesy?
Kadencję zaczął od likwidacji biblioteczek i aferą z likwidacją szkółeczek. W Szurośniówkach w lesie ramię w ramie z Ćwierćcieciem posadził latarnie i wyciął drzewa w ryneczku, więc bał się teraz dupę, bał się, że jak te drzewka na rynku, skończy podobnież i marnie.
Jednak dla niepoznaki trzymał fason, strofował i egzaminował teraz małego Łoldorfa. A nuż ten ignorant coś jednak wymyśli, coś po pozwoli jemu, jako królowi znowu zabłysnąć i ucementować swój zad na tronie na kolejne cztery lata beztroski. Albo, gdy już nie będzie wyjścia, wsadzi na tron tego dyletanta Loldorfa, lub nawet tego niewydarzonego Pieroga Dariusza i trząść Nożyczkowem będzie z tylnego fotela.
Yyyy, Disnejlend ... |
|
| 27-07-2014, 00:06:49 ...obiecamy na wyborach tym ludziom, że w Nożyczkowie zbudujmy Disnejlend!!! - skonkludował lord Łoldorf Rura, albo.... Pendolino, taaak, Pendolino, puścimy to Pendolino od Jasnej Góry aż do królewskich działeczek w lesie na Bzibzianecze!
Rozentuzjazmowany mały Łoldorf przedstawiwszy swój polityczny business plan, czekał teraz z niecierpliwością na aprobatę swojego pana, niecierpliwie ssąc kciuka i gryząc własne paluszki.
Ponieważ to jemu stary nabąknął kiedyś, że może zostać numerem jeden, po porażkach tego niewydarzonego Kofeiny, starał się więc na siłę zabłysnąć, starał się projektować rzeczywistość z rozmachem, (miej nas Panie w swojej opiece).
-Aaaaa... A później, jak zawsze, jak nas już wybiorą, to nie musimy tego robić – wymyślił rozentuzjazmowany teraz Rura- ponieważ to ON miał być alfa po politycznej śmierci Kofeiny, tryskał energią i pomysłami. W maleńkim rozumku pojawiało się teraz milion pomysłów na minutę, dotychczasowa góra strachu wrzała niczym wulkan energii...
-Głupi Ty Łoldorfie !– po dłuższej chwili namysłu zawyrokował Plumiński.
Jako stara tłusta ryba, najbardziej obeznana w całym nożyczkowskim akwarium w tym politycznym fachu, napawał się teraz niekompetencją zastępcy, niekompetencją i dyletanctwem małego Łoldorfa.
A Łoldorf? Jeszcze przed chwilą będąc cały w skowronkach, czuł teraz, że wyraźnie zawiesił się mu Windows.
- Yyyy, pipipi, yyyy - wydawał nieartykułowane dźwięki, czując jak topią się mu procesory i przegrzewa się mu wysokie arystokratyczne czółko, a przed oczkami pojawił się mu blue screen z jakimiś niezrozumiałymi baźgrołami.
Tymczasem stary z rozdziawionym pyszczkiem napawał się tym widokiem – i choć jego plan spalił właśnie na panewce bo Łoldorf nic sensownego nie wymyślił, to był teraz pewien że w dziedzinie kombinatorstwa jest mistrzem i nikt ani nic nie może mu w Nożyczkowie dorównać.
Jak każdy rasowy polityczny żul, odcharknął więc teraz partyjną flegmą i zaczął pouczać małego Łoldorfa.
- Odpowiedzią jest SYMULACJA – tak Łoldorfie, będziemy symulować pracę !!! - nakręcił się, doznając politycznej erekcji. Te parę głupich miesięcy możemy poświęcić dla kolejnej kadencji i kolejnych prawie czterech lat spokoju.
- Udamy, na przykład przed ludźmi, że zaczniemy robić obwodniczkę, zaczniemy ją trochę i powiemy, że już już będzie gotowa tylko jak nas wybiorą, bo inaczej nikt jej nie skończy, a jak nas już wybiorą, to kolejny odcinek zaczeka na dokończenie do kolejnej kadencji - nakręcał się mówiąc to i z każdym słowem nadmuchując coraz bardziej politycznego fallusa.
-To my, my -zaczął nareszcie kumać bazę lord Łoldorf Rura - my weźmiemy ze skarbca jakieś resztki-ochłapy i zrobimy w Głodówce 100 metrów chodniczka – a później powiemy na wiejskim zebraniu cali w skowronkach, że już, już dokończymy, tylko aby nas wybrali, a później jak nas wybiorą to zaczeka to przez kolejne lata , aż do następnych wyborów...
- No widzisz jak prosto jest rządzić Łoldorfie, jak łatwo jest kontrolować świadomość tych głupich ludzi!!!
TO BE CONTINUED...
|
|
| 27-07-2014, 00:17:25 Koniczowe ludziki, nudzi już wszystkich trochę powoli ta Wasza chora władzy afirmacja,
drżyjcie zatem polityczne szkodniki, idą wybory, w tym szczurzym wyścigu dosięgnie Was deratyzacja.
ODCINEK 46 -Polski Komitet Sciemniaczy – DI-JOT RURA
Miejsce akcji – fikcyjna kraina,
pajac samobłądowy w Nożyczkowie... tfu, tfu, tzn. pałac samorządowy w Nożyczkowie– późny grudzień roku pańskiego A.D. 2013
Zgarbiony niczym dzwonnik z Norte Dame, w lochach pałacu królewskiego, lord Łoldorf Rura siedział na służbowym stołeczku i do tekturowych rakietek, obolałymi paluszkami nasypywał ortyl, wydając przy tym jęki i westchnienia, których nie powstydziłby się niejeden potępieniec, który podpadł właśnie nożyczkowskiej władzy.
Stary nie pozwolił mu nawet słuchać radyjka z jego ulubioną Szakszmirą, trot..., tzn ortyl bowiem był łatwopalny i bardzo wybuchowy i przepisy BHP ponoć nawet na radyjko nie zezwalały bo gdyby tak jaka iskierka z tranzystorka... Gdyby tak pierdykło to i pajac królewski mógłby wylecieć cały w powietrze a i mały Rura mógłby przenieść się na drugą stronę i posmakować politycznego piekiełka.
Nie, Rura nie chciał poznawać politycznego piekiełka, sklejał zatem pilnie petardy bo chciał się utrzymać u żłoba, nie chciał jak Kofeina skończyć lepiąc pierogi.
Tylko że on... teraz też lepił, tyle, że petardy – takie ortylowe pierożki - wydumał– czyżby więc jużci znajdował się w piekle?
-Czy jesteśmy więc w piekle jeszcze za politycznego życia? - szarpały nim egzystencjonalne dylematy, powodując, że od tego myślenia rozbolała go główka.
Stary bowiem wymyślił plan, chciał wypromować ryneczek i nową miejską fon... latrynę, o które było tyle zadymy i wiedząc, że idą wybory chciał ratować sytuację i lansować się wśród ludzi.
Zatem lord Łoldorf Rura siedział teraz i produkował fajerwerki, do tekturowych wytłoczek dodając ortyl – robota nudna ciężka i niewdzięczna
Na domiar złego przyszedł do niego teraz sam stary kontrolując pracę małego Łoldorfa i przechadzając się po piwniczce, przeciskał swe cielsko z nadwagą pomiędzy półkami wypełnionymi butelkami królewskiej śmientany a pudełkami ortylu. Nadzorował robotę zastępcy.
|
|
| 27-07-2014, 00:18:00 Będziesz DI-JOTEM Łoldorfie – skwitował po dłuższej chwili milczenia, przyglądając się młodemu z różnych perspektyw i licując go wzrokiem, kalkulował w myślach czy to wypali.
-Jakim znowu ID-JOTEM ?! - Zaprotestował niemal teraz głośno zaskoczony lord Łoldorf Rura, jednocześnie w myślach zastanawiając się ze strachem, czy ma do tego wystarczające kwalifikacje.
-Nie żadnym ID-JOTEM tylko DI-JOTEM, DI-JOTEM -powtórzył- to z angielska, a po naszemu to się chyba mówi DI-DŻEJEM.
- Musimy wypromować ryneczek, że niby on powstał dla ludzi, to bardzo odpowiedzialna funkcja, dostaniesz okulary i zielone włosy z dredami, jakieś garczki, nocniki i będziesz udawał przed ludźmi, będziesz udawał, że miksujesz muuuuzykę
-Oczywiście się nie znasz, więc muzykę puścimy z playbacku. Cała polityka Pekaesu leci z playbacku – zawsze podpinamy się pod zwycięzce wyborów i wchodzimy z nim w koalicję udając,że się na wszystkim znamy i zawsze jesteśmy u żłoba, mamy więc w tej materii już spore doświadczenie. Dlaczego więc teraz nie podpiąć się więc pod środowisko Di-Dżejów? - zapytał retorycznie.
-Ja też poświęcam swoje ambicje muzyczne w imię jakiegoś rzępolenia – Stary teraz starał się zachęcić małego Łoldorfa przedstawiając własne poświęcenie dla sprawy.
A ambicje muzyczne to on miał raczej niskie, w stylu chłopów błotnickich i przyśpiewek „oj dana dana”, no ale Ci wstrętni, parszywi ludzie – pomyślał – jak się nie znają, swojskie chłopy błotnickie już im nie wystarczają chcą Di -jotów, - zadumał się i zmartwił...
-Ale to nic, przed wyborami igrzyska dla plebsu a po wyborach znów rządy atorytarne i twardą ręką – rozmarzył się
-I Ty będziesz Łoldorfie -kontynuował- udawał tego ID-JOTA i będziesz miksował tymi garczkami a muzyka pójdzie w playbacku i odpalimy te fajerwerki a 200 pierwszych naiwniaków, którzy się zjawią na NASZYM ryneczku dostanie pamiątkowe plakietki, a na tych plakietkach... bede jo – rozmarzył się teraz, robiąc anielskie oczka...
TO BE CONTINUED... |
|
| 28-07-2014, 10:27:25 Ty sądzisz, ze aż tyle się dzieje w tej mięscinie, że jest materiał aż na dwa odcinnki dziennie? |
|
| 02-11-2014, 18:32:43 21-10-2014, 00:09:59
16-stego listopada zarządzam wybory w równoległej fikcyjnej mej kainie
Czy nasz Nożyczków podobnie jak S.., w tych wyborach popłynie?
Toż Ci intryga niemała, co z butów niemal wydziera
Plumuś czy Kofeinka?
Lepsza Ci dżuma, czy może cholera?
Pospólstwu katę wyborczą w zęby wepchniemy
Niech ciemne pospólstwo chorobę sobie samo wybiera
ODCINEK 47 -Polski Komitet Sciemniaczy – Łowcy Jeleni.
Był sam środeczek sezonu ogórkowego, późne sierpniowe słoneczko przygrzwało radośnie. Nawet znajome CBA działało niemrawo, niby skontrolowało gabinet Rudego Jelenia, ale samego Rudego nie wzięło.
To nie tak jak z Mirem Skarpetą, gdzie gościa z urzędu wydarli i na dołek w Lublinie wywieźli. A może czekają aż Rudzielcowi skończy się immunited?
Jednak atmosfera lenistwa udzielała się wszystkim na podkradaciu, także naszej władzy samobłądowej w znajomym nam Nożyczkowie. Jednak to był tylko spokój pozorny, za rogiem majaczyły bowiem już nowe wybory.
Arcykombinator nożyczkowski, król Cezary Plumiński i jego niekompetentny zastępca, lord Łoldorf Rura -dwa polityczne głąby, po całym dniu ciężkiego obijania się na urzędzie, byczyły się teraz przy butelce królewskiej śmientany, wciągajac kolejne kreski władzy, posiekane złotą kartą wyborczą.
Na politycznym haju napawali się błogo, się jak tryska i chlupocze ryneczkowa latryna i mętnym już, od nadmiaru używek wzrokiem, patrzali, jak powstaje wabik wyborczy – cud inżynierii manipulatorskiej i sztuki socjotechnicznej– pierwsza w całej krainie ślepa obwodniczka, ślepa obwodniczka Nożyczkowa imienia Steviego Wondera.
- Byle do tych przeklętych wyborów i bedzie tak jak z kanalizacją, to wszystko stanie – pomyślał Plumiński- To karta przetargowa, którą zaszatuażujemy tych głupich ludzi, powiemy, że jak nas nie wybiorą to nikt już obwodniczki im nie dokończy – myślał sobie Carek Plumiński, śliniąc swe chłopskie, peakaesowe wąsy i napawając się jednocześnie swoim geniuszem.
Natomiast zastępca, lord Łoldorf Rura nie myślał sobie kompletnie nic. Wieki, czarny opar indolencji unosił się teraz nad jego lśniącą łysawą główką – pomroczność jasna – rzec by się chciało...
Usiłował studiować Demokrację Dla Opornych - książeczkę, którą znalazł u stóp królewkiego tronu– obowiązkowy podręcznik dla każdego aferzysty pekaesowca, który chciałby wygrać kolejne wybory.
Szukając obrazków,przewracał nerwowo karteczki, otworzył przypadkową stoniczkę - „Urząd Publiczny Jako Służba Społeczeństwu” – przeczytał.
-Co to w ogóle za głupoty! – od razu pomyślał.
-Łoli jak dorośnie, będzie rządził twardą łapką i nie będzie się mu wtrącała do tego żadna, ale to żadna głupia demokracja – postanowił.
I choć czuł tak już wcześniej całym serduszkiem, nie wiedział z kim walczy, teraz jednak wróg małego Łoldorfa przybrał konkretne oblicze, teraz Łoli już wiedział, wiedział – wróg nazywa się demokracja…
TO BE CONTINUED... |
|
| 02-11-2014, 19:01:54 Pracowitość ? Doświadczenie ? Perspektywy? – tylko czemu polityczny sufit jakiś taki krzywy?
Teraz hasła nowe i szczytne, przedwyborcze w Nożyczkowie błyszczą sztandary
Tylko nowy kandydat, jakby podobny jak ten co był już, podobny co stary
Kto żyw, jak szczur spie... z tonącego koniczowego okrętu w naprędce skleconej, nowej politycznej szalupie
Rozpoczęło się starych wyg, pod nowymi szyldami ukrywanie się głupie
A na czas wyborów, geny różowej koniczyny poukrywali sobie głeboko w du....e
ODCINEK 48 -Polski Komitet Sciemniaczy – Ballada O Człowieku, Który Lepił Pierogi, Czyli Powrót Dariusza Hero...(tfu) Kofeiny
Król Czarek Plumiński, siedząc w królewskiej sali korytowej, przeglądał się teraz uważnie w królewskim lustrze.
Dni wyborów zbliżały się nieubłaganie.
W królewskim kominku trzaskały resztki drewienek, wyciętych podczas egzekucji niepokornym nożyczkowskim ryneczku.
Wypasiona na wielu kadencjach i krzywdzie mieszkanców Nożyczkowa, potężna, przaśna i ogorzała, wąsata twarz króla, ledwie mieściła się w ramach lusterka, a pulchne policzki wylewały się poza obszar zwierciadła... Stary z uwagą studiował swoje oblicze to przybliżając się, to oddalając od zwierciadła.
Małe świdrujące i chciwe, a jednocześnie ledwie widoczne pod zwałami tłuszczu oczka, badały sytuację polityczną.
- Potrzebna nam nowa twarz Łoldorfie – odezwał się stary.
- Że operacja? Że przeszczep ? przeraził się mały lord Łoldorf Rura, że stary na czas wyborów zapragnie przywłaszczyć sobie jego arystokratyczne wyniosłe oblicze.
- Nie, Ty się nie nadajesz Łoldorfie, Tyś brzydki – stary jakby czytał w jego myślach.
- Na czas wyborów potrzebny nam nowy i zaufany kandydat –kontynuował - ktoś kto będzie miał szanse nabrać młodych wybrców, tych niedoświadczonych co się na przekrętasach naszych jeszcze nie znają.
Naszą szansą jest były mój zastępca Łoldorfie, ten co był jeszcze przed tobą, bo ludzie go już nie pamiętają, a teraz wielki przegrany we wszystkich ostatnich wyborach, Dariusz Kofeina.
- Taak, marnotrawny syn powróci do urzędu królewskiego w Nożyczkowie i będzie tu naszym figurantem. A ja, ja nadal będę trząsł Nożyczkowem z tylniego fotela obejmując spokojną i ciepłą posadkę w królestwie większym, bo powiatowym– rozmarzył się i zacierał łapki Czarek Plumiński...
A Dariusz ? Jako polityczny wrak jaki miał wybór?
Przegrał wybory na seksmarszałka, gdy CBA zwinęło Skarpetę, przegrał także z kretesem pojedynek z Analem o fotel senatora i nie chciał już dłużej lizać znaczków w biurze Jelenia Rudego.
Dlatego teraz mu wpadła, jak ślepej kurze ziarnko, kandydatura na marionetkowego króla Nożyczkowa.
- A my? a my? Kim będzimy my? - zaczął popiskiwać teraz mały lord Łoldorf Rura nie widząc dla siebie stołeczka w nowym układzie.
- A Ty Łoldorfie zostaniesz nową starą Rurą - nadal będziesz zastępcą, ale u Kofeiny.
- YYYY więc my zostaniemy starą Rurą – ucieszył się mały Łoldorf...
TO BE CONTINUED... |
|
| 11-11-2014, 15:54:22 Nasze $prawy, Nasze $prawy- to nie Wasze sprawy, byleś właściwie krzyżyk postawił a później wypad, ludzie kaprawy
Praca? Zdrowie? Bezpieczeństwo? – a cóż to za hasełka mały Łoldorfie?
Byłeś cztery lata zatępcą a o pracę ciężko, bezpieczeństwa nawet nie pomnę, widząc nasze dróżeczki
Może zapytam więc z innej beczki - jak obiecać nam zdrowie, gdy sytuacja jest chora?
A może, wzorem seksmarszałka Skarpety, nasz mały Rura sam zamierza się bawić w doktora?
Tak nowy/stary Zastępco i tak Panie Kofeino – marne odgrywacie tu kino
A ja cwaniactwa nie znoszę, dlatego 16-stego listopada o bezkofeinową poproszę...
ODCINEK 47 -Polski Komitet Sciemniaczy – Uciekać Kalafiory, Tu Się Robi Wybory
W naszym fikcyjnym Nożyczkwie nadciągała nieuchronnie godzina W, 16-stego listopada zbliżało się wielkimi krokami, polityczna szarańcza z pełnym impetem ruszyła na wyborczy żer.
Niczym w psychodelicznym tańcu shizofrenika, na nożyczkowskim rondzie wirowały polityczne mordy, przyprawiając o mdłości co bardziej samoświadomych mieszkańców.
Normalnie przepici władzą a teraz elganccy i wimiziani Photoshopem, ze skleconymi bezmyślnie, populistycznymi ale beznadziejnymi i nic nie wnaszącymi hasłami, motali ludzi z plakatów wyborczych, jak stonka obłażąc i oblepiając plitycznym guanem wszelkie dostępnie banery.
Zresztą co tu dużo pisać, karty właściwie były już rozdane a stołki podzielone -teraz trzeba było tylko poczekać na efekty prania mózgów – i część formalną, czyli głosowanie przez tych tzw ludzi.
Stary król Czarek Plumiński miał obiąć posadę w królestwie powiatowym, rolę króla Nożyczkowa miał posiąć marionetkowy władca, były zastępca króla Cezarego Plumińskiego - Dariusz Kofeina a mały Łoli miał pozostać starą rurą, czyli jego starym nowym zastępcą.
W efekcie nic, ale to absolutnie nic się w Nożyczkowie nie zmieniało, obecny układ przetrwał i jeszcze rozszerzał swoją ekspansje i przybierał na sile.
Jasną Górę już mamy, co więc będzie kolejne ? Plac św Piotra?
O przepraszam, jedno się jednak zmienia, zmienia się szyld, skompromitowana aferami różowa koniczyna zostaje starannie przed wyborcami ukryta a stara ekipa obejmuje władzę w Nożyczkowie pod nowym ugrupowaniem - Nasze $prawy.
Panie, miej nas w opiece...
TO BE CONTINUED... |
|