Zauważyłem dziś, że głos ludu został wysłuchany i trasa omija ten nieszczęsny leśny asfalt i prowadzi zielonym szlakiem, a później jest rewelacyjny zjazd leśną dróżką, miejscami techniczną, brawo za wybór trasy.
Asfaltowe podjazdy są może dla kogoś są przyjemne, pod warunkiem, że jedzie się lekkim 10 kg XC, z punktu widzenia cieżkiego 16 kg roweru enduro z kilkunastocentymerowym miękkim skokiem zawieszenia z tyłu i zjazdową geo, wykańczają na sam widok.
Na podjazdach w terenie jakoś nie czuć ciężaru tego roweru, na asfalcie już tak.
Ale dla mnie to bez znaczenia bo i tak nie dam rady wystartować w tym roku, więc nawet nie wnikałem w trasę.
Tak przy okazji, ktoś po ścince drzew straszne nasyfił na zielonym szlaku, miejscami cała ścieżka została zawalona gałęziami i zapomniano niestety po sobie posprzątać. Częściowo (na ile się dało ręcznie) dziś udrożniłem ten przejazd, odsuwając gałęzie z drogi, raz w imię pro-maratonowych prac społecznych, a dwa, dla siebie, bo często robię sobie tam szybkie wypady na rowerze po pracy, jak tylko czas pozwala a te rozrzucone konary nie pozwałały na płynną jazdę bez obawy o stratę przerzutek lub kół.
A odnośnie tej strony, która się tu przewijała na temat tego asfaltu w lesie, to że na niej był rower na kilku zdjęciach, nie oznacza, że ktoś ze stowarzyszenia miał z nią coś wspólnego.
Strona była tylko i wyłącznie moim prywatnym dziełem i nie chcę aby ktoś miał przez nią kłopoty, gdyby np. w jakiś sposób wolność słowa miała okazać się iluzoryczna.
Ja mam tą komfortową sytuację, że nie jestem zależny od lokalnego samorządu, więc mogę mówić co myślę.
Jest 21 wiek i każdy chce np. bezpiecznie wysłać dzieci do szkoły. Szkoda, że w tym temacie samorząd nie wykazuje się tak płomienną inicjatywą
ale do tego tematu jeszcze wrócę w innym miejscu bo tu dyskusja już wyżej jakoś nieszczęśliwie zboczyła na inne tematy a mieszanie wspaniałych rowerów do zdecydowanie niewspaniałej polityki jest złe.